Taki dzień jak był dziś, może być do końca roku szkolnego w sumie. W szkole śmiesznie jak zawsze, po lekcjach poszłyśmy z Adą na gofry, genialna nie powiedziała mi, że jestem cała brudna z polewy - "nie pytałaś przecież" (zapamiętam to sobie!). Później wpadła Martyna do mnie, pooglądałyśmy filmiki i teledyski BPC [+10 do świetności dnia], potem poszła z Jarkiem gdzieś, ja nauczyłam się na wos, kuurde, pierwszy raz od początku roku, no i później znów przyszła Martyna, Aśka też była, czekała na Anioła, bo sama boi się być w domu o.O.
Anioł załatwił nam płyty Prohibitu z autografem i dedykacją, szpaan :D Teraz właśnie słucham sobie, w ogóle jak za pierwszym razem dziś słuchałam to siedziałam, nic nie robiąc, wsłuchując się tylko w tekst i patrząc tępo na mecz xD Ale jaram się bardzo tą płytą, jedna z najlepszych.
Uwaga, zaczynam ćwiczyć Aerobiczną 6 Weidera. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale dziś był pierwszy dzień i mam już zakwasy, boli ;<. Ale trzeba się za siebie wziąć, wakacje coraz bliżej, Moi Drodzy xD
Właśnie skończył się mecz. No szkoda, byłam pewna że Barca wygra. Idę spać. Bless.
Be careful, you don't know which chance is the last.
No to lans płytą Prohibitu (właściwie opakowaniem, bo płyta ciągle leci), bo nie mam zdjęć żadnych, mwahaha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz